Metoda Design Thinking inspirowana potrzebami użytkowników – krok pierwszy “Empatia”

Metoda Design Thinking koncentruje się na człowieku i wbrew pozorom nie jest odkrywcza. Korzystają z niej technologiczni giganci, tacy jak Google, Facebook, czy Twitter, którzy skupili się na uwolnieniu myślenia twórczego swoich pracowników, prowadząc tym samym do przełomowych innowacji – kreowanych przez ludzi, dla ludzi. Nieważne, czy tworzą produkt, czy usługę. W tym artykule opowiemy o pierwszym kroku metody Design Thinking – empatii, która sprawia, że nasze obserwacje stają się potężnym źródłem innowacji w każdym biznesie.

Empatia służy projektowaniu lepszych doświadczeń. To właśnie z nimi mieli zmierzyć się studenci biorący udział w “projekcie Ramen”. Postanowili wczuć się w potrzeby odbiorców, spędzając godziny w restauracjach oferujących wyżej wymienione danie, rozmawiając przy okazji z klientami. I tak, jeden ze studentów wpadł na pomysł stworzenia bardzo grubej, wygodnej rurki, która umożliwiała siorbanie płynu razem z kluskami oraz pionowego pojemnika do jedzenia w biegu. Rozwiązanie świeże i inspirowane potrzebami należało do studenta zwącego się Akshay Kothari i powstały jeszcze zanim przeniósł się do Doliny Krzemowej. Dziś, znany szerszemu gronu, jako twórca aplikacji Pulse News, tworzącej pierwotną galerię sław Apple, stale podkreśla, jak ważny jest proces Design Thinking. Doświadczenia użytkownika i jego potrzeby odgrywają kluczową rolę w projektowaniu każdej usługi i produktu, a empatia jest jej podstawowym narzędziem, do tego, by nie tylko je poznać, ale i zrozumieć. 

Design Thinking w biznesie - założenia kontra rzeczywistość  

 Poznajmy historię Douga Dietza. Jest on długoletnim pracownikiem General Electric i rozwija zaawansowane systemy obrazowania medycznego GE Healthcare - MRI. Przez ponad dwa lata pracował nad skanerem MRI, który zwany jest inaczej rezonansem magnetycznym i pozwala “bezboleśnie” (zaraz się przekonacie, dlaczego cudzysłów) wnikać w ludzkie ciało. Doug został zaproszony do obejrzenia zainstalowanego sprzętu w pomieszczeniu do wykonywania badań. Wkraczając do pokoju, z nieukrywaną dumą, pochwalił się techniczce, obsługującej urządzenie, że został nominowany do międzynarodowej nagrody International Design Excellence Award (coś jak Oskar, tylko w dziedzinie designu). I wtedy do sali weszła mała, przerażona dziewczynka, która przyszła na badanie, razem z rodzicami. Trzymając się ich kurczowo, łkając i trzęsąc się na samą myśl o urządzeniu stworzonym przez Douga. Brzmi naprawdę średnio, ale to nie wszystko. Historii towarzyszą głosy rodziców, którzy zapewniają dziewczynkę, że musi być dzielna. Ta jednak nie może się uspokoić, więc techniczka wzywa anestezjologa, który jest poproszony o pomoc farmakologiczną i wyciszenie dziecka na czas trwania badania. I wtedy do Douga dochodzi, że coś poszło nie tak. Zgłębiając temat wykorzystywania MRI i tego, jak wygląda przebieg jego użytkowania w szpitalach, Doug dowiaduje się, że aż 80% dzieci jest badane z użyciem środków uspokajających, w obecności anestezjologa. Doug chyba stworzyłeś potwora. 

Perspektywa odbiorcy a perspektywa twórcy i znaczenie empatii 

 To właśnie wtedy Doug zrozumiał, że urządzenie, które w jego głowie było elegancką i lśniącą perłą technologii, w oczach najmniejszych pacjentów było przerażającą maszyną, która mogła ich pożreć. Postanowił to zmienić, koncentrując się na powodzie tych przeżyć - doświadczaniu - wynikającym z użytkowania. Doug zaczął rozmawiać nie tylko z pediatrami, ale i wolontariuszami pracującymi z dziećmi oraz ekspertami z lokalnego muzeum dla dzieci. Wszystko po to, aby dowiedzieć się, w  jaki sposób sprawić, by “doświadczanie” związane z korzystaniem z rezonansu było nieco przyjemniejsze. I tak, dzięki tym rozmowom, powstała seria przygodowa MRI. Warto dodać, że niskim kosztem. Nie było to zmienianie parametrów technologicznych urządzenia, czy przebudowywania jego struktury, a dodania kilku elementów, np. takich jak kierownica, żagle czy kotwica - w zależności od maszyny. Jedna przypominała statek piracki, a technik obsługujący ją opowiadał dzieciom, że zaraz rozpoczynają wielką żeglugę, inna wyglądała jak statek kosmiczny, który  huczał tak głośno, bo właśnie - jak informował technik - przekraczano granicę światła. Jaki był wynik tej zmiany? Mniejsza liczba pacjentów, którzy potrzebują wsparcia farmakologicznego, mniejsza liczba anestezjologów ściąganych z innych bloków na badanie i większa liczba przebadanych osób w ciągu jednego dnia. Co pomogło Dougowi? Krok 1 w metodzie Design Thinking - czyli empatia. To dzięki niej postanowił zrozumieć, jak pomóc dzieciom i zaprojektować dla nich lepsze doświadczenia, związane z użytkowaniem jego produktu. Jeśli przez głowę przemknęła Ci myśl, czy metoda design thinking jest dla Ciebie - przypominamy, ze prowadzimy warsztaty z jej wykorzystywania w biznesie, na których przekonasz się, że z pewnością tak. 
Masz chrapkę na więcej QKA ciekawostek? Agencja reklamowa QKA creative czeka na Ciebie w social mediach!
        

Zajmiemy się Twoją marką

Wszystkie marki mogą być wielkie. Trzeba tylko dobrze qkać.
Wypełnij formularz kontaktowy lub wyślij wiadomość na adres: [email protected]